Każda osoba, idea czy instytucja ma prawo sięgnąć czasem po patos, by wskazać na szersze, moralne racje swego istnienia i działania.
Nic więc zdrożnego w tym, że po patos sięgnął Ciamajdan piórem Jarosława Kurskiego, który w Gazecie Wyborczej z 14 lipca 2017, w przeddzień batalii o Sąd Najwyższy, obciążył przywódców aktualnej opozycji totalnej moralno-historycznym „depozytem” ze strony Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka, Jacka Kuronia, Wiesława Chrzanowskiego, Jana-Nowaka Jeziorańskiego, Władysława Bartoszewskiego, Jerzego Turowicza, Jerzego Giedroycia a także „bezimiennych pokoleń, które za marzenia o wolnej i demokratycznej Polsce zapłaciły życiem w katowniach gestapo, NKWD i UB, obozach, na barykadach i frontach”.
Jednak ten wymagający obrony Sąd Najwyższy ma także prawo do własnego patosu. Stosowną formą jego uzewnętrznienia, z okazji jubileuszu 100-lecia, było otwarcie galerii portretów wszystkich historycznych prezesów tej instytucji, między innymi Wacława Barcikowskiego i Jerzego Bafii. Czyli tych, którzy we wspomnianych przez Jarosława Kurskiego „katowniach UB” dokonywali mordów sądowych ( http://nanofiber.salon24.pl/696234,portrety-stalinowskich-sedziow-w-gmachu-sadu-najwyzszego ).
Alegorie Jarosława Kurskiego, które on sam określa jako „patetyczne ale prawdziwe”, stają w ten sposób w rozkroku, dając efekt bliższy komizmu niż patosu. Ale cóż – jaki majdan taki patos.
Komentarze